Archiwum

Monthly Archives: Styczeń 2014

Pewnym przywilejem wynikającym z pracy w firmie technologicznej/interaktywnej jest możliwość przetestowania na własnej skórze różnorakich ‚cudów’ technologicznych. I tak miałam okazję już hasać w kostiumie motion capture wysadzonym czujnikami ruchu, przyglądać się od kuchni pracy dooobrej kamery Red Epic, Microsoft Kinect Surface, produkcji gier i różnym urządzeniom przeznaczonym do ich obsługi itd… Ale to, co ostatnio miałam okazję wypróbować na własnej skórze skłoniło mnie do głębszych i wieloaspektowych refleksji. Wpadł do biura kolega z rozjuszeniem sześcioletniego chłopca i oczami jak pięciozłotówki. Chodźcie przejechać się na roller coaster!! – rzekł. Say whaaaat? – pomyślałam, ale zanim zdążyłam ruszyć półkulami mózgowymi opracowując teorię spiskową, okazało się, że chodzi o okulary do poszerzonej rzeczywistości (augmented reality) Oculus. Jak się zapewne domyślacie – nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji. Poszłam.

Posadzono mnie na krześle, założono okulary (takie), słuchawki na uszy, no i się zaczęło. Jak wygląda taki proces i widok osoby, która jest poddana temu doświadczeniu, możecie prześledzić na filmiku poniżej.

Oczywiście mając słuchawki na uszach, nie słyszę nic, poza tym co dzieje się w ‚wirtualnym świecie’ tzn. ruch wagonu, odgłosy otoczenia. Mogę obracać głową i podziwiać to, co jest za mną, wokoło. Nie mówiąc o widokach z góry rollercoastera… Natomiast osoby będące ze mną w pomieszczeniu, ale nie mające tego ustrojstwa na sobie oglądają na ekranie monitora dokładnie to co ja widzę (i gdzie patrzę) w widoku 2d. No i oczywiście słyszą moje durne komentarze (powstrzymywałam się od przekleństw, które zapewne padałaby na prawdziwym rollercoaster ;)).

Co się ze mną działo? Na wstępie muszę zaznaczyć, że grafika nie powalała. Gdyby zastosowano grafikę a’la GTA V, wrażenia byłyby nieporównywalne. Jednak wiem, że to kwestia czasu. Jednak podczas ‚przejazdu’ wzrasta tętno, błędnik szaleje. Serce bije jak podczas prawdziwej rundki na rollercoaster. I wiecie co? Po tej przejażdżce czułam jak uszło ze mnie powietrze, opadło napięcie. Doznałam sporej dawki adrenaliny, mimo świadomości, że to nie prawdziwy przejazd. Mój organizm został oszukany i wracając do swojego biurka czułam się na prawdę nieźle. Pomyślałam nawet, że to powinien być obowiązdkowy punkt programu podczas 8godzinnej pracy każdego korporoba ;) Ale po jakimś czasie…

Zaczęłam myśleć o zastosowaniach. Pomijając wszystkie błogosławione rozwiązania, o których możecie poczytać (medycyna, edukacja…), nie oszukujmy się, wirtualna rzeczywistość już zaczyna być i będzie stosowana w dużej mierze do gier i filmów. Skoro nasz organizm potrafi poczuć za pomocą małego urządzenia dokładnie to, co podczas prawdziwego doświadczenia, czy nie zacznie się to zacierać? Być może zjazd na rollercoaster będzie kiedyś ekskluzywną ekstrawagancją, bo po co, skoro można zrobić to bez wychodzenia z domu? Ba, nawet bez wychodzenia z fotela!

Może nieco katastroficznie i na wyrost, ale wyobrażam sobie też kolejne pokolenia niewychodzącychzdomu, którzy wszystko mogą przeżyć z perspektywy siedzenia przez monitorem. Oczywiście, większośc z nas teraz pomyśli że to jednak nie to samo. Ja też tak myślę. Ale nie jestem pewna co będą myśleli ludzie za xx lat i to mnie trochę przeraża. Sama jestem zwolenniczką rozwoju technologii, ale szczerze mówiąc ostatnio coraz częściej widzę tę ponurą stronę. Czuję też, że mój umysł jest tym wszystkim przeciążony. Ciągłe bycie online, ciągłe podpięcie do kabli (komputery, sieci, ładowarki), nawał informacji, za których czytaniem nie nadążamy (i bach, jeszcze jedna ode mnie pod postacią tego posta…wiem,wiem…). Nie potrafimy się już bez tego obyć. I w pracy i w domu. Niby jesteśmy coraz bardziej rozwiniętym społeczeństwem, ale im bardziej zaawansowani technologicznie jesteśmy, tym mam wrażenie, że to coraz bardziej nas ogłupia (jako społeczeństwo), ale o tym napiszę innym razem.

W tym miejscu miały być 2 video (jedno możecie zobaczyć poniżej), lecz jedno z nich – ciekawa animacja, która kiedyś wpadła mi w ręce, jak na złość gdzieś schowała się w czeluściach Internetu i nie mogę się do niej dogrzebać. Postaram się odkopać ją i przy kolejnych rozważaniach podzielę się nią z Wami bo na prawdę daje do myślenia. Tymczasem… Enjoy and think about it.

Dobranoc.

Aga

aga.moleda.art

aga moleda orella art

Uwielbiam Włoskie Klimaty

Życie po włosku wyrażane w słowach, ilustracjach i zdjęciach

Habibi Adventures

Adventurous life of an international family

creativita

żyj kreatywnie | pracuj online & podróżuj | rozwijaj swój biznes online

aga moleda

sketchbook

kobieta pracująca

czyli życie codzienne kobiety torontońskiej na początku XXIw.

Home Design| Decorating Home | Interior Design | Furniture Inspiration

Freshome is the perfect source of inspiration for your home design, decorating, home improvement, bedroom, sofa, chair & advices and tips.

Love in the City of Light

Life in Paris and Travels Beyond